3 ??? undefined

Półmrok Sabata

Napisana przez wielkiego i genialnego czarodzieja Reianów Paitiosa,

odnoszącego najwięcej sukcesów ucznia wielkiego czarodzieja Mashiosa.

Przedmowa.

Księga ta została spisana na zlecenie Związku Czarodziejów Reianów przeze mnie, Wielkiego Czarodzieja Paitiosa.

Próbowałem wtedy opisać nasze trudne położenie. Był to największy kryzys od czasu założenia Sarpan, a ja, Wielki Czarodziej i Wybawca Reianów, byłem jego świadkiem i chciałem zrelacjonować to wydarzenie.

Paitios.

Spis treści.

Dzień mijał leniwie i spokojnie. Stałem w Laboratorium Kamar i próbowałem opracować czar mający zniszczyć Balaurów.

Byłem blisko jego wynalezienia ...

... jednak pojawił się niespodziewany gość i wszystko zniszczył.

Wszedł herold.

Mówił zawile i powtarzał, że potrzebuje pomocy wielkiego czarodzieja, jakim jestem ja. Próbowałem go uspokoić i pytałem o szczegóły.

Powiedział, że Legion Tiamata wtargnął przez Bramę Tiamaranty. Następnie rozpoczęła się zacięta walka i nasza linia obrony powoli zaczęła się łamać.

Zapytałem go surowo:

"Co robią Kahrun i członkowie oddziału obronnego?"

Herold odpowiedział ze spuszczoną głową, że Kahrun i większość sił zbrojnych udali się ekspedycję, żeby zbadać nowy teren Balaurei.

Krótko po założeniu Kamar ustały wielkie walki przeciwko Balaurom.

Lekkomyślne mniemanie, że Balaurowie nie dokonają najazdu podczas wyprawy naukowej, miało fatalne skutki.

Zaprzestałem tworzenia czaru tuż przed jego ukończeniem i zacząłem szykować się do czekającej mnie walki.

Nie mogłem zrozumieć, dlaczego naszej obronie tak szybko groziło załamanie.

Zadałem sobie pytanie, czy żołnierze Reianów są tak słabi ...

Dopiero gdy dotarłem do bramy, cała sytuacja stała się dla mnie jasna.

Nie były to zwykłe oddziały Drakanów. Stał tam Sabat, wielki smok, który wysyłał żołnierzy.

Był on prawą ręką Tiamata. Jako że nie dał się rozpoznać, był on znany jako tajemniczy smok. Jego nagłe przybycie obudziło moją ciekawość, jednak nie miałem czasu się nad tym zastanawiać.

Zamordował pozostałych obrońców i czarodziejów brązowożółtym podmuchem.

Na ten widok w oczach stanęły mi łzy.

Dlaczego Aion dał tylko mi, a nie także innym, tę szczególną umiejętność?

Wiedziałem, że nie mam czasu do stracenia, dlatego poszedłem prosto na pole bitwy.

Gdy przybyłem, żołnierze zaczęli płakać z radości. Zawołałem do nich i do Drakanów:

"Cofnijcie się!"

Żołnierze instynktownie się cofnęli i zacząłem przywoływać czar.

"Burza Snu!"

Setki żołnierzy Drakanów zaczynało zasypiać.

Nawet niektórzy żołnierze Reianów nie potrafili oprzeć się mojej magii i zasypiali.

Sabat był przestraszony, ponieważ sytuacja na wojnie uległa zmianie. Drakany, które nie zostały dotknięte moim czarem, ponieważ znajdowały się poza jego zasięgiem, cofały się dalej.

Żeby wszystko zakończyć, jeszcze raz wywołałem czar.

Sabat dopiero teraz rozpoznał, że przybył potężny wielki czarodziej. Właśnie zamierzał zaatakować mnie swoim trującym oddechem.

Widziałem, jak jego gardło zaczyna nabrzmiewać. Nie miał jednak żadnych szans.

Nade mną zaczęło formować się powietrze. Chwilę potem nad moimi ramionami unosiła się już burza.

Cios Wiatru, który uformowałem, z prędkością szybszą od dźwięku doleciał do gardła Sabata.

Mój atak mocno w niego ugodził i przewrócił się z dziwnym okrzykiem na ziemię. Tylko jego okropny wygląd ani odrobinę się nie zmienił. Nie wyglądał na osłabionego, jednak wiedziałem ...

... że nawet tak silny smok nie mógł się oprzeć mojemu czarowi ...

... i widziałem, jak jego ruchy stopniowo stają się coraz wolniejsze.

W tej chwili usłyszałem za sobą hałas.

Dodatkowe siły zbrojne spóźniły się.

Broń Oblężnicza Eteru i członkowie Związku Czarodziejów Reianów, którzy przybyli przez Bramę Otchłani, zaczęli strzelać do wrogów na polu bitwy.

Ekios i mój mistrz, Mashios, także należeli do dodatkowych sił zbrojnych.

Ekios powiedział z ulgą, że Balaurowie zdobyliby Sarpan, gdyby mnie tu nie było, a mistrz Mashios powiedział przez łzy, że prześcignąłem go jako czarodzieja.

Prześcignąłem mojego Mistrza! Wróciłem do Laboratorium, nie tracąc głowy z powodu mojego triumfu.

Byłem przekonany, że obecna sytuacja, kiedy Sabat został pokonany, zostanie opanowana nawet bez mojej pomocy.

Jednak, jak donoszą żołnierze, którzy wrócili, Sabat wypuścił w momencie śmierci swój trujący oddech. W ten sposób przemienił cały obszar szczeliny w krainę śmierci.

Teraz mogę jedynie żałować, że przeceniłem umiejętności żołnierzy.

Zwłoki wielkiego smoka wciąż leżą w obszarze szczeliny, w Półmroku Sabata.

Niedawno gdy byłem na tym obszarze, zbadałem zwłoki smoka, które przemieniły się już w sam szkielet.

Gdy zobaczyłem jego zwłoki, zmarły smok nie wywołał u mnie nienawiści, a współczucie.

Jak to możliwie, że istnieje stworzenie, które potrafi pokonać tak silnego smoka jak Sabat?

Dla wielu to wydarzenie jest tylko bitwą jedną z wielu, jednak ja wiele się z niego nauczyłem.

Posłowie.

Mam nadzieję, że ci, którzy czytają ten tekst, dostrzegą, jak niebezpieczna może być nieuwaga.

Nie możemy wciąż polegać na pomocy Wielkiego Czarodzieja.

Bo szczęście nie zawsze jest punktualne ...

Powinni porzucić także swoją arogancję i próżną wiarę w siebie, bo na tym świecie istnieją niezwyciężone stworzenia.

Fioletową pieczęć wydrukowano na ostatniej stronie.

Księga ta nie została zatwierdzona przez Związek Czarodziejów Reianów.

Poglądy autora mogą odbiegać od poglądów związku i faktów.